DOTAS - Tax Disclosure nielegalnych optymalizacji podatkowych
W internecie roi się od „mentorów”, „guru” i samozwańczych ekspertów od inwestowania w nieruchomości, którzy obiecują cuda na kiju – szybkie bogactwo, wysokie zyski, a przy okazji bardzo niskie podatki. Niestety, coraz częściej zauważamy, że to samo dzieje się na rynku usług księgowych, szczególnie wśród polskich firm działających w Wielkiej Brytanii, w tym także tu, w Edynburgu, gdzie prowadzimy TaxOne.
O ile nie dziwi nas już kreatywność internetowych mentorów, którzy wymyślają coraz bardziej skomplikowane (i w efekcie nielegalne) schematy podatkowe, o tyle przeraża nas poziom niewiedzy, jaką często reprezentują niektóre biura rachunkowe. Nie chodzi tu nawet o jakieś bardzo skomplikowane struktury podatkowe. Mówimy o błędach na poziomie podstawowej wiedzy, którą każdy rzetelny doradca podatkowy powinien znać jak tabliczkę mnożenia.
Zdarza się, że trafiają do nas klienci, którzy przez kilka lat działali według rad księgowych, mających najwyraźniej duży problem z odróżnieniem optymalizacji podatkowej od ewidentnego łamania prawa. Sztuczne rozdzielanie firm, aby uniknąć VAT-u, właściciele, którzy są jednocześnie dyrektorami i kontraktorami własnych spółek – tego typu absurdalne pomysły nie tylko narażają klientów na ogromne kary finansowe, ale mogą również skutkować wieloletnimi dochodzeniami prowadzonymi przez HMRC.
Najgorsze jest to, że kiedy ci klienci w końcu orientują się, iż zostali źle poprowadzeni, często jest już zdecydowanie za późno, żeby uniknąć poważnych konsekwencji.
W tym artykule pokażemy, jak rozpoznać, że ktoś prowadzi cię w ślepy zaułek podatkowy, na co szczególnie uważać i dlaczego „optymalizacja podatkowa” w wykonaniu pseudoekspertów to prosta droga do gigantycznych problemów z brytyjskim fiskusem.
Czym jest DOTAS i co oznacza w praktyce?
W naszej pracy w TaxOne coraz częściej spotykamy klientów, którzy trafili do nas po latach działania według „rad” osób, które nigdy nie powinny wypowiadać się na temat podatków. Jednym z nich był Łukasz – od kilku lat inwestował w nieruchomości na wynajem i korzystał z rozwiązań, które podsunął mu samozwańczy "ekspert od nieruchomości”. Problem pojawił się, gdy Łukasz otrzymał od HMRC list z prośbą o wyjaśnienie udziału w schemacie objętym systemem DOTAS. Wcześniej nikt mu nie powiedział, że to, z czego korzysta, może być w ogóle uznane za tax scheme – a tym bardziej, że trzeba to zgłosić.
DOTAS, czyli Disclosure of Tax Avoidance Schemes, to mechanizm stworzony przez HMRC, który ma na celu wyłapywanie i kontrolowanie "planów podatkowych" budzących wątpliwości. Chodzi o takie układy, które mogą dawać podatnikom korzyści w postaci niższych zobowiązań podatkowych – na przykład przesunięcia momentu zapłaty podatku, zmniejszenia jego wysokości albo całkowitego uniknięcia opodatkowania.
Jeśli taki plan spełnia konkretne kryteria – m.in. jego głównym celem jest uzyskanie korzyści podatkowej, a do tego posiada tzw. hallmarks (czyli określone cechy podejrzane z punktu widzenia HMRC) – musi zostać zgłoszony. Osoba, która promuje taki schemat (czyli tzw. promotor), ma obowiązek zarejestrować go w HMRC, a w zamian otrzymuje numer referencyjny SRN (Scheme Reference Number), który następnie musi przekazać klientowi.
W praktyce jednak numer SRN nie jest żadnym „certyfikatem” – wręcz przeciwnie. Pojawienie się SRN w rozliczeniu podatkowym jest dla HMRC sygnałem, że podatnik może korzystać z agresywnego planowania podatkowego i że jego rozliczenie warto przeanalizować dokładniej.
To często właśnie wtedy – jak w przypadku Łukasza – urząd zaczyna zadawać pytania, których klient nie spodziewał się nigdy usłyszeć.
Wielu podatników nie zdaje sobie sprawy, że odpowiedzialność za uczestnictwo w takim schemacie spada właśnie na nich – nie na promotora, który go sprzedał, nie na twórcę kursu czy właściciela biura rachunkowego, ale na osobę, która schemat wdrożyła.
HMRC nie interesuje się, czy ktoś działał nieświadomie – liczy się to, że ktoś odniósł korzyść podatkową w sposób, który wymagał zgłoszenia.
Kto odpowiada za te Tax Schemes? Nie promotor, tylko Ty!
Jednym z najczęstszych błędów, jakie obserwujemy wśród klientów, którzy trafiają do nas po poradę, jest przekonanie, że jeśli ktoś inny wymyślił dane rozwiązanie podatkowe, to ten ktoś ponosi za nie odpowiedzialność. Często słyszymy:
„ale to mój księgowy mi tak powiedział”, „byłem na kursie, wszyscy tak robią”, „to było w pakiecie ze szkoleniem, przecież oni wiedzą, co robią”.
Niestety – to nie działa w ten sposób.
W praktyce to nie osoba, która takie rozwiązanie wymyśliła czy promowała, musi potem mierzyć się z konsekwencjami, ale Ty – podatnik, który to zastosował. HMRC nie rozlicza się z promotorem „struktury podatkowej”, tylko z osobą, która na niej skorzystała i wpisała określone liczby do swojego rozliczenia. To Twój podpis widnieje pod deklaracją. To Twoje nazwisko pojawia się w rejestrach.
Przykładów takich sytuacji mieliśmy niestety wiele. Klienci, którzy przez lata działali zgodnie z „instrukcją” przesłaną mailem przez księgowego lub osoby prowadzącej szkolenie, często dowiadują się o problemie dopiero wtedy, gdy otrzymają pismo z HMRC lub kontrolę podatkową. W Edynburgu znamy przynajmniej kilka firm, które od lat prowadzą rozliczenia w sposób, który trudno nazwać inaczej niż nieodpowiedzialny.
Rozdzielenie firmy na dwie - mojej żony i moją - by uniknąć VAT-u; właściciele, którzy są jednocześnie dyrektorami i podwykonawcami własnych spółek – to nie są skomplikowane konstrukcje, tylko działania, które już na pierwszy rzut oka pachną nadużyciem.
I choć brzmi to może ostro, warto to powiedzieć jasno: niewiedza Twojego księgowego nie chroni Cię przed karą. Nikt nie będzie badał, czy Twoja decyzja wynikała z wiary w profesjonalizm takiego biura czy braku świadomości. Jeśli skorzystałeś z rozwiązania, które prowadziło do zaniżenia podatku, to właśnie Ciebie HMRC będzie rozliczało.
Dlatego zanim zaufasz komukolwiek, kto obiecuje Ci „sposoby na niższe podatki”, warto zadać jedno pytanie: czy ta osoba rzeczywiście wie, co robi – czy tylko ładnie mówi? Czy ma kwalifikacje? Czy jest zrzeszona w odpowiednim instytucie?
„Legalna optymalizacja” czy scheme podatkowy? Gdzie przebiega granica
Jednym z największych nieporozumień, jakie regularnie obserwujemy w rozmowach z nowymi klientami, jest mylenie pojęć: planowanie podatkowe, optymalizacja, a z drugiej strony – działania, które tak naprawdę podpadają pod sztuczne układy mające na celu obejście prawa. W teorii wszystko wygląda pięknie:
ktoś pokazuje Ci model, w którym Twoje dochody zostają przeniesione do spółki, która płaci niższy podatek, Ty sam stajesz się „kontraktorem” w swojej własnej firmie, VAT cudownie znika, a wszystkie pieniądze zostają w rodzinie. Brzmi znajomo?
Tylko że to już nie jest żadna optymalizacja – to jest klasyczny przykład działania, które może zostać uznane przez HMRC za próbę obejścia przepisów podatkowych. Co więcej, w wielu przypadkach nie trzeba nawet zawiłych konstrukcji – wystarczy sam fakt, że dana osoba zaczyna być jednocześnie dyrektorem spółki i jej samozatrudnionym „dostawcą usług”. Takie praktyki mogą wydawać się sprytne, ale z perspektywy przepisów są one wręcz dziecinnie łatwe do zakwestionowania.
W naszej pracy często spotykamy klientów, którzy byli przekonani, że wszystko jest w porządku, bo przecież „tak im księgowa doradziła”. A potem okazuje się, że to, co miało być legalną formą optymalizacji, jest po prostu schematem, który z góry był skazany na zakwestionowanie przez HMRC.
Problem w tym, że wielu księgowych – szczególnie w biurach, które powstały na zasadzie „bo jest zapotrzebowanie” – nie ma wystarczającej wiedzy ani przygotowania, by odróżnić dopuszczalne rozwiązanie od konstrukcji, która już dawno została uznana przez HMRC za nielegalną. W efekcie to klienci zostają z zaległym podatkiem, odsetkami, karami, a często też z pytaniem: jak to możliwe, że nikt wcześniej nie powiedział im prawdy?
I to jest właśnie granica, której przekroczenie może kosztować znacznie więcej niż się wydaje – nie tylko finansowo, ale też nerwowo i reputacyjnie. Legalna optymalizacja istnieje i jest możliwa, ale nie ma nic wspólnego z rozwiązaniami opartymi na nieświadomym balansowaniu na krawędzi prawa.
Przykład 1: Less Tax 4 Landlords – hybrydowa struktura, która miała działać „magicznie”
Jednym z bardziej znanych przypadków z ostatnich miesięcy, który trafił na radar HMRC, jest rozwiązanie promowane przez firmę Less Tax 4 Landlords. Wielu było przekonanych, że korzystają z legalnego, dobrze przemyślanego modelu podatkowego. W rzeczywistości – jak pokazało stanowisko HMRC – model ten był klasycznym przykładem agresywnego planowania podatkowego, które dziś jest już oficjalnie objęte systemem DOTAS.
Na czym polegał cały pomysł?
Osoba posiadająca portfel nieruchomości miała utworzyć LLP (spółkę osobową), której wspólnikami byli z jednej strony właściciel nieruchomości, a z drugiej – powołana przez niego spółka LTD. Następnie przekazywano do tej struktury tzw. beneficial interest w nieruchomościach, czyli prawo do dochodu z najmu. Główną część dochodu przypisywano firmie – tej, która płaci niższy podatek dochodowy (Corporation Tax na poziomie 19%–26,5% zamiast 40%–45% w przypadku osoby fizycznej). Dodatkowo, według promotorów, firma miała mieć pełne prawo do odliczenia odsetek od kredytu hipotecznego – co od 2020 roku nie jest już możliwe dla landlordów będących osobami fizycznymi.
Jakby tego było mało, całość prezentowano jako rozwiązanie dające korzyści spadkowe – poprzez możliwość skorzystania z tzw. Business Property Relief (ulgi w podatku spadkowym dostępnej dla firm prowadzących działalność handlową). Problem w tym, że wynajem nieruchomości nie jest uznawany za działalność handlową, a konstrukcja oparta na LLP wcale nie zmieniała tego faktu.
HMRC w oficjalnej publikacji Spotlight 63 jednoznacznie stwierdziło, że tego typu rozwiązania nie działają. Struktura została objęta numerem DOTAS, co oznacza, że każdy, kto z niej korzysta, powinien był ją zgłosić i może spodziewać się działań ze strony urzędu.
W efekcie wielu landlordów, którzy zastosowali to rozwiązanie, może dziś stanąć przed koniecznością zapłaty nie tylko zaległego podatku dochodowego, ale również podatku od zysków kapitałowych (CGT), opłat związanych z przeniesieniem własności (SDLT), a także potencjalnych zobowiązań spadkowych (IHT). A do tego dochodzą kary i odsetki.
Widzieliśmy już przypadki klientów, którzy byli szczerze zaskoczeni – bo przecież wszystko wyglądało profesjonalnie, było oparte na umowie, konsultowane z księgowym, a nawet „przypadkiem” pojawiało się na webinarach firm zajmujących się edukacją inwestycyjną. Niestety, profesjonalny wygląd struktury nie oznacza, że wszystko zostało zrobione zgodnie z prawem.
Przykład 2: Property 118 – zbyt kreatywne planowanie i fikcyjna pożyczka dyrektorska
Drugim głośnym przypadkiem, który przyciągnął uwagę HMRC, jest model promowany przez firmę Property 118. Tu konstrukcja była bardziej złożona, a przez to jeszcze bardziej kusząca dla podatników – wszystko wyglądało na przemyślane, oparte na przepisach, zgodne z prawem. I właśnie dlatego wielu klientów zdecydowało się z niej skorzystać, zanim zaczęli szukać pomocy – zazwyczaj już po tym, jak do ich skrzynek trafiły listy z HMRC.
Głównym założeniem tego rozwiązania było zastosowanie ulgi z artykułu 162 ustawy o podatku dochodowym (Section 162 Incorporation Relief), która w pewnych okolicznościach pozwala przenieść działalność do spółki LTD bez natychmiastowej zapłaty podatku od zysków kapitałowych. Brzmi uczciwie, bo to przecież rzeczywiście istniejący przepis.
Problem w tym, że wokół tej ulgi stworzono tzw. Substantial Incorporation Structure (SIS), czyli model, w którym zawierano umowę przeniesienia nieruchomości do spółki, ale transakcja nie była w pełni sfinalizowana. Dodatkowo wprowadzono mechanizm z użyciem krótkoterminowej pożyczki pomostowej (bridging loan), który miał „wygenerować” wirtualne saldo na koncie dyrektora spółki – tzw. director’s loan account – z którego można było następnie wypłacić pieniądze bez podatku.
W skrócie: model zakładał, że można legalnie wyciągnąć gotówkę ze spółki, nie płacąc przy tym ani podatku dochodowego, ani dywidendy, ani NIC.
HMRC przyjrzało się sprawie bardzo dokładnie. Wydano dwa osobne numery DOTAS – jeden dla struktury SIS, drugi dla mechanizmu związanego z pożyczką dyrektorską. To wyraźny sygnał, że urząd uznaje te działania za model agresywnego unikania opodatkowania, który wymaga szczególnej uwagi.
Jesienią 2023 HMRC zaczęło rozsyłać tzw. nudge letters do osób, które zastosowały ten model w roku podatkowym 2017/18 i skorzystały z ulgi S162. W liście podatnicy byli proszeni o weryfikację swoich rozliczeń i ewentualne ich skorygowanie. Na razie urząd objął najstarszy możliwy rok podatkowy, ale nic nie wskazuje na to, że na tym się skończy – istnieje duże prawdopodobieństwo, że kolejne roczniki zostaną objęte taką samą procedurą.
Osoby, które zastosowały model promowany przez Property 118, mogą być dziś narażone na poważne zobowiązania z tytułu podatku od zysków kapitałowych (CGT), podatku dochodowego, opłaty SDLT oraz ewentualnie kary za nieprawidłowe użycie ulgi S162.
Niepokojące w tym wszystkim jest to, jak łatwo te rozwiązania były promowane – często w bardzo przekonujący sposób, z odpowiednią narracją i całą otoczką „profesjonalizmu”. W praktyce to jednak kolejny przykład, jak zbyt kreatywne podejście do podatków może skończyć się ogromnym problemem.
Serial Tax Avoidance Regime – kiedy HMRC nie daje już drugiej szansy
Wielu podatników zakłada, że jeśli raz zastosowali jakieś rozwiązanie, które później zostanie zakwestionowane przez HMRC, to najwyżej zapłacą zaległy podatek i sprawa się zakończy. Problem polega na tym, że brytyjski urząd skarbowy – obserwując coraz większą liczbę prób unikania opodatkowania – wprowadził narzędzie, które pozwala mu zareagować znacznie ostrzej wobec osób, które nie uczą się na błędach. To tzw. Serial Tax Avoidance Regime.
Jeśli HMRC uzna, że dana osoba skorzystała z rozwiązania podatkowego, które zostało oficjalnie zakwestionowane, może wydać tzw. warning notice (ostrzeżenie). To formalne pismo, które informuje podatnika, że każde kolejne wdrożenie podobnych działań w ciągu najbliższych pięciu lat, zakończone porażką w sporze z urzędem, będzie skutkowało dodatkową karą finansową.
I to nie byle jaką karą.
Przy pierwszym przypadku – 20% wartości „oszczędzonego” podatku.
Przy kolejnym – już 40%.
Przy trzecim i każdym następnym – nawet 60%.
Ale to nie wszystko.
Jeśli podatnik w ciągu tych pięciu lat wdroży co najmniej trzy różne rozwiązania, które HMRC uzna za niedozwolone i które zostaną skutecznie zakwestionowane, urząd może upublicznić jego dane osobowe (swojego czasu napisałem również artykuł o czarnej liście HMRC).
Może to być imię i nazwisko, nazwa firmy, a nawet szczegóły dotyczące stosowanych metod. To realne, publiczne napiętnowanie, które dla wielu osób może być równie dotkliwe co kara finansowa.
W najbardziej skrajnych przypadkach podatnik może również utracić prawo do niektórych ulg podatkowych – np. tych związanych z inwestycjami czy przekazywaniem majątku. Może ono obowiązywać nawet przez trzy lata, a jej skutki finansowe są często dużo większe niż sama kara.
Z naszej praktyki wiemy, że niektórzy podatnicy w ogóle nie byli świadomi, że kolejne „pomysły” wdrażane z pomocą ich doradców mogą zostać uznane przez HMRC za powtarzające się próby obejścia prawa. Czasem wystarczą dwa - trzy nieprzemyślane ruchy i system Serial Tax Avoidance wchodzi w życie – a wtedy nie ma już miejsca na tłumaczenia.
Ile to może kosztować? Kary, które naprawdę bolą
W przypadku rozwiązań, które powinny zostać zgłoszone w ramach DOTAS, a nie zostały, HMRC nie zostawia miejsca na negocjacje. Kara dla promotora lub użytkownika może wynosić nawet £600 dziennie za każdy dzień opóźnienia w zgłoszeniu – liczona od momentu, kiedy zgłoszenie powinno było zostać dokonane.
Jeśli urząd uzna, że podstawowa kara nie działa odstraszająco, ma prawo nałożyć grzywnę w wysokości do £1,000,000. Co więcej, jeżeli podatnik – mimo otrzymania formalnego numeru SRN – nie wpisze go do swojego zeznania, grozi mu kara w wysokości £5,000 za pierwsze przewinienie, £7,500 za drugie i £10,000 za każde kolejne w ciągu trzech lat.
I to wszystko niezależnie od tego, ile podatku trzeba będzie dodatkowo zapłacić wraz z odsetkami. To nie są już tylko problemy księgowe – to realne, osobiste i bolesne konsekwencje finansowe.
Jak rozpoznać, że to może być Tax Avoidance Scheme? Czerwone flagi, na które trzeba uważać
W codziennej pracy w TaxOne coraz częściej spotykamy osoby, które z pełnym przekonaniem opowiadają o rozwiązaniu, z którego korzystają – i które, jak sądzą, pozwala im „w pełni legalnie” płacić mniej podatku. Problem polega na tym, że wystarczy zadać kilka pytań, by okazało się, że dana konstrukcja opiera się na bardzo kruchych podstawach – i że wcześniej czy później może trafić na radar HMRC.
Jak rozpoznać, że to nie jest żadna optymalizacja, tylko układ podatkowy, który wymaga szczególnej ostrożności – a być może nawet zgłoszenia w ramach DOTAS?
Poniżej zebraliśmy kilka sygnałów ostrzegawczych, które powinny zapalić czerwoną lampkę w głowie każdego, kto otrzymuje ofertę „korzystnego rozwiązania podatkowego”:
– Poufność i brak przejrzystości – jeżeli ktoś mówi, że szczegóły rozwiązania nie mogą być zapisane, że „to między nami” albo że HMRC nie powinno się o tym dowiedzieć, to jest to jeden z najsilniejszych sygnałów, że coś jest nie tak.
– Skomplikowana konstrukcja, której nikt nie potrafi Ci jasno wytłumaczyć – struktura z kilkoma spółkami, umowami, funduszami, pożyczkami, a każda odpowiedź na Twoje pytanie brzmi: „nie musisz się martwić, wszystko jest zgodne z prawem” – to nie jest profesjonalizm, to zasłona dymna.
– „Wypłaty bez podatku” – każdy mechanizm, który pozwala Ci „legalnie” wypłacać pieniądze ze spółki bez zapłacenia podatku dochodowego, dywidendy lub National Insurance, jest od razu podejrzany. HMRC od lat przygląda się tego typu rozwiązaniom.
– „Magiczne” oszczędności na VAT – sztuczne dzielenie firm, dzierżawy, podwykonawstwo między spółkami tej samej osoby, rozliczanie usług, które nigdy nie zostały realnie wykonane – to wszystko nie jest kreatywność, tylko nieudolna próba obejścia przepisów.
– Brak dokumentacji lub działanie „na zaufanie” – „nic nie podpisuj, wszystko załatwimy przez maila” to przepis na katastrofę. Jeżeli ktoś nie potrafi dostarczyć formalnych dokumentów lub uchyla się od odpowiedzialności, warto się wycofać, zanim będzie za późno.
To tylko kilka przykładów. W praktyce, jeśli masz choćby cień wątpliwości – warto je zweryfikować. HMRC nie potrzebuje dowodu złej woli, żeby pociągnąć podatnika do odpowiedzialności. Wystarczy, że uzna, iż korzyść podatkowa została osiągnięta przy użyciu rozwiązania, które powinno było zostać zgłoszone – a Ty tego nie zrobiłeś.
Jak inwestować legalnie i bezpiecznie, a mimo to płacić mniej podatków
Wielu osobom wydaje się, że istnieje tylko wybór pomiędzy dwoma skrajnościami: albo płacisz pełne podatki i „nic się nie opłaca”, albo musisz kombinować, żeby coś z tego mieć. To zupełnie błędne podejście. W rzeczywistości brytyjski system podatkowy daje całkiem sporo możliwości legalnej optymalizacji, z których można – i warto – korzystać. Warunek jest jeden: trzeba to robić z głową i przy wsparciu osób, które rzeczywiście znają się na przepisach.
Na co zwracamy uwagę przy pracy z klientami, którzy chcą inwestować, zarabiać i spać spokojnie?
Po pierwsze – rozsądna struktura prawna. Spółka LTD może być bardzo korzystnym rozwiązaniem dla osób inwestujących w nieruchomości czy prowadzących działalność, ale tylko wtedy, gdy stoi za nią realna strategia, zgodność z przepisami i przemyślany sposób wypłaty zysków. Tworzenie spółki „bo ktoś tak robi” to najprostszy sposób na problemy.
Po drugie – dotychczas Furnished Holiday Lettings (FHL). Jeśli nieruchomość kwalifikowała się jako tzw. wynajem wakacyjny, można było skorzystać z całej gamy preferencji podatkowych: od pełnego odliczenia kosztów finansowania, przez niższe stawki CGT, aż po korzystniejsze traktowanie w podatku spadkowym. Oczywiście pod warunkiem, że spełnione są konkretne kryteria. Tu zmieniły się juz zasady, ale wciąż jest kilka innych, z których można skorzystać.
Po trzecie – planowanie emerytalne. Wpłaty na fundusze emerytalne (pension contributions) mogą być nie tylko inwestycją w przyszłość, ale również realnym narzędziem obniżającym bieżące zobowiązania podatkowe – zarówno dla osób samozatrudnionych, jak i właścicieli firm.
Po czwarte – inteligentne wykorzystanie ulg i kwot wolnych. Personal allowance, dividend allowance, marriage allowance, rent-a-room relief – to wszystko są elementy, które można legalnie wpleść w strategię podatkową, bez kombinowania i ryzykowania konsekwencji.
W pracy z klientami zawsze powtarzamy: nie chodzi o to, żeby nie płacić podatków – chodzi o to, żeby płacić ich tyle, ile trzeba. Ani więcej, ani mniej. Tylko tyle – i aż tyle.